Jak cię widzą, tak cię piszą – znasz to? Chyba każda z nas słyszała kiedyś to powiedzenie. Teraz czujemy pod skórą, że nasz wygląd ma znaczenie.
To, jak oceniają Cię inni ludzie może być dla Ciebie bardzo ważne, albo przeciwnie – może Cię to wcale nie obchodzić. W tym drugim przypadku wygląd jest dla Ciebie istotny z innego powodu – po prostu lubisz dobrze wyglądać.
Kiedy się sobie podobasz, świetnie się czujesz!
Czy ubranie może dodawać pewności siebie?
Zdecydowanie tak, jeśli tylko podkreśla Twój styl i Twoją osobowość. Ubranie sprawia, że czujesz się dobrze w swojej skórze, nawet jeśli nie czujesz się dopasowana do sytuacji.
Na co zwracać uwagę, żeby dobrze czuć się w swojej skórze w każdej sytuacji?
Opanuj dress code.
Opowiem Ci króciutką historię.
Byłam kiedyś na spektaklu w Mateczniku Mazowsze. Wspaniała okazja – Międzynarodowy Dzień Tańca, występowali artyści Zespołu Pieśni i Tańca Mazowsze (spektakularnie!) oraz artyści Polskiego Baletu Narodowego.
Sala widowiskowa była pełna ludzi.
Artyści dawali z siebie wszystko.
Niezapomniane wrażenia.
Obok nas siedziało troje ludzi, kobieta i dwóch mężczyzn. Jeden z nich w szortach i koszulce. Jego owłosione łydki zdawały się odbijać światła reflektorów.
Zapamiętałam je równie dobrze, jak wrażenia z występu.
Jestem staroświecka?
Tak! I uważam savoir-vivre za bardzo dobry pomysł! Uważam też, że do teatru należy się ubrać odświętnie. Zgadzam się z twierdzeniem, że poprzez adekwatny strój okazujemy artystom szacunek.
Mało tego, jestem zdania, że poprzez ubranie okazujemy szacunek wszystkim osobom, z którymi przebywamy, nie tylko w teatrze. A przede wszystkim okazujemy szacunek sobie!
To dość niepopularne podejście w czasach, kiedy wszystko nam wolno. Przecież możemy robić, co chcemy, ubierać się, jak chcemy i mówić, co nam ślina na język przyniesie.
Opamiętanie nadchodzi dopiero w chwili, gdy przekraczamy cienką granicę tego, co wypada. Dobrego wychowania. Szacunku.
Pozostańmy jednak przy wyglądzie.
Dress code to zasady odpowiedniego dobrania ubioru do okazji. Został stworzony po to, żeby ułatwić nam podejmowanie decyzji „co ja mam na siebie włożyć?”.
Korzyścią ze znajomości zasad ubierania się jest zwiększenie pewności siebie.
Można go porównać do zasad gry – siadasz do szachów i… jeśli wiesz, jak poruszać figurami, masz szansę wygrać partię.
Idąc na przyjęcie koktajlowe w ogrodzie ubierzesz się inaczej, niż na pieczenie kiełbasek przy ognisku. Na egzamin ubierasz się inaczej, niż na imprezę sylwestrową. Do teatru założysz inny strój, niż na plażę. I czujesz się z tym znakomicie!
Znajdź swój styl
Co zrobić, jeśli nie czujesz się „ubrana”, ale „przebrana”?
Czasem, wbijając się w kostium na specjalną okazję, czujesz się, jakbyś w tym teatrze miała wystąpić na scenie…
Nie znoszę garniturów. Klasyczne uniformy z odprasowanymi koszulami, garsonki i kostiumy wyglądają świetnie, kiedy je oglądam na wystawach sklepowych albo na innych kobietach. Sama czuję się w nich jak w niechcianym przebraniu.
Kiedy okoliczności zmuszają mnie do profesjonalno-firmowego wyglądu, zawsze łamię sztywne wrażenie bardziej osobistymi elementami.
Jeśli i Tobie zdarza się czuć nieswojo w obowiązującym ubraniu, spróbuj zaznaczyć w nim swoją osobowość.
Doskonale sprawdzają się do tego dodatki, choć trzeba pamiętać, że w niektórych sytuacjach wskazany jest umiar. Zawsze odwołaj się do swojego poczucia stylu, a w razie wątpliwości zapytaj przyjaciółkę.
Jak nadać charakter uniformowi?
Do tego sprawdzą się bezbłędnie:
- biżuteria,
- apaszki i szale,
- torebki, paski i buty,
- uczesanie lub makijaż – z tym ostrożnie 😉
Akcent osobisty pozwoli Ci się nieco wyróżnić. Mając przy sobie ulubione detale, będziesz się czuć pewnie, nawet jeśli na co dzień nosisz się zupełnie inaczej.

Jeśli nie ubranie, to co?
Wizerunek to nie tylko strój. To też ogólna kondycja fizyczna, wyprostowana sylwetka i myśli, które masz wypisane na twarzy.
Chodzenie sprężystym krokiem z prostymi plecami – usiłuję to opanować od czterdziestu lat…
Zdradzę Ci prosty trik na poprawienie swojej postawy:
Wyobraź sobie, że przez sam środek pleców, po kręgosłupie, od karku w dół spływa Ci lodowato zimna stróżka wody. A teraz spójrz na siebie – czy nie wyprostowałaś się automatycznie?
Ta metoda działa na mnie tak samo, jak myślenie o soczystej, żółtej, kwaśnej cytrynie wpływa na ślinotok.
Francuska babcia mojej przyjaciółki mawiała, że każda kobieta powinna mieć zadbane trzy rzeczy:
- zęby,
- włosy,
- i paznokcie.
Jeśli do tego zna moc higieny, może się czuć pewna siebie bez względu na okoliczności. Świetne, co?
Przesądy, stereotypy i inne zabobony
Niektórzy wierzą w magiczne działanie przedmiotów i utrzymują, że pewne atrybuty dodają im pewności siebie.
Wkładają czerwone majtki na studniówkę, dzięki czemu zdają maturę.
Panny młode noszą błękitną podwiązkę, a na egzamin u profesora X ubierają niebieską koszulę.
Przeciwniczki tych przekonań mówią, że działa wszystko, w co uwierzymy.
Zwolenniczki nie dają sobie wmówić, że ich teorie to wymysły i budują pewność siebie tak, jak im się podoba.
Na wyjątkowo dobre samopoczucie wpływają podobno:
- okulary przeciwsłoneczne,
- ulubione perfumy,
- talizman (szczęśliwy gadżet),
- czerwona bielizna,
- brak bielizny.
Przesąd, który działa na jedną osobę, może nie odnieść skutku u drugiej.
Warto jednak, żebyś miała na ich temat własne zdanie.
Jeśli więc masz jakiś patent na budowanie pewności siebie poprzez wizerunek, podziel się nim w komentarzu, może więcej osób na tym skorzysta!
Swietny artykul 🙂
Ja osobiscie czuje pewnosc siebie jak jestem ubrana wygodnie i stylowo.
Samo ubranie stylowe mnie troche krepuje.
Moim typowym poprawiaczem stylu jest mocna czerwona szminka ktora nakladam gdy nie mam czasu lub nie chcialo mi sie zrobic makijazu 🙂
Glowna zasada dla mnie albo podkreslam oczy albo usta. Szminka jest idealna i szybka 😉
Zawsze czuje sie pewniej tez jesli mam umyte ladnue pachnace wlosy haha taki no brainer ale jest.
Świetne rady! 🙂
Z umytymi włosami zgadzam się na 100% – w tym zakresie dyskomfort może zabić super stylizację i makijaż razem wzięte…
Ja też czuję się pewna siebie, jak się sobie podobam. Nie lubie być przyłapana ze schodzącym lakierem z paznokci albo tłustymi włosami.
Musimy być dla siebie dobre, wtedy będziemy się dobrze czuć ze sobą 😉